Dziennie z tej aplikacji korzysta więcej osób niż z Twittera, akcje Nintendo zyskały już ponad 50 proc., a miliony graczy nie wypuszcza smartfonów z rąk. Czym jest Pokemon GO i jakim cudem bajkowe stworki podbiły świat?
GRAJĄ WSZYSCY
Poszedłem do szwagra, bo zna się na telefonach i chciałem, żeby sprawdził dlaczego u mnie Pokemony nie działają. A że szwagier ma ponad 40 lat, to na wstępie zapytałem, czy w ogóle o tej gierce słyszał. Wypalił: "No jasne, u mnie działają".
Tę anegdotkę niedawno opowiedział mi kolega, obaj się z niej śmialiśmy. Teraz mamy na swoich smartfonach coś, co - idąc z duchem mody - powinien mieć dosłownie każdy. Do niedawna Pokemony były wyśmiewane, dziś wychodzą poza strefę wstydu. Jak tak dalej pójdzie, to każdy, kto nie próbuje "złapać ich wszystkich", będzie wytykany palcami.
Zacznijmy jednak od początku. Na czym polega fenomen, który ogarnął cały świat? Chyba najważniejsze jest połączenie dwóch światów - rzeczywistego i wirtualnego. Pokemony zawsze były tylko zwykłą gierką, zwykłym serialem animowanym. Kończyło się, wyłączało i tyle. Teraz nosimy je w swoich smartfonach, które wibrują, gdy jakiś stworek jest w pobliżu. Co chwilę przechodzimy przez Poke Stopy, czyli miejsca w jakiś sposób wyróżniające się, gdzie możemy zdobyć przydatne przedmioty w grze. Ba, same Pokemony przeszły do naszego świata. W momencie, gdy któregoś znajdziemy, w smartfonie włącza się kamerka i możemy go zobaczyć (i złapać!), np. w Parku Oliwskim. Fajne? Pewnie, że fajne.
I chociaż duża część Pokemaniaków już od dawna czekała na tę grę, to jej popularność jest niewyobrażalna. Raczej spodziewano się, że będą się tym zajmować tylko młodsi, a teraz żadnym zaskoczeniem nie jest spotkanie 25-letniego, brodatego faceta, który właśnie cieszy się, bo udało mu się złapać Pikachu. Dalej fajne? Tutaj już niektórzy mają wątpliwości. Czy to przystoi? Czy tak się powinien rozwijać świat? W tym wieku powinno zakładać się firmy, a nie uganiać za Pokemonami.
ZA DARMO I ZDROWO
Dużą rolę w tym sukcesie odgrywa fakt, że gra jest darmowa. Oczywiście można płacić za różne ułatwienia - więcej miejsca w plecaku, czy zestawy do zwabiania w okolicę Pokemonów - ale to tylko dodatkowa możliwość. Za darmo w przypadku Pokemon GO nie znaczy wcale gorzej. Dobrym trenerem Pokemonów można zostać też bez wydawania choćby złotówki. Wystarczy uzbroić się w chęć na spacery, bo to przede wszystkim na nich gra polega.
Zresztą twórcy reklamowali Pokemon GO jako dobry powód, by fani gier w końcu ruszyli się z wygodnych fotelów i zaczerpnęli świeżego powietrza. Pomysł bardzo się spodobał i trudno go w jakikolwiek sposób krytykować - w końcu to promowanie aktywności fizycznej i, co za tym idzie, zdrowego trybu życia. Kto chce być w tej grze przynajmniej dobry, musi przygotować się na przejście dziesiątek kilometrów. Jeśli nic się nie zmieni, to możemy spodziewać się rewolucji w chodziarstwie, której Robert Korzeniowski będzie przyglądał się z otwartymi ze zdziwienia ustami.
POKEMONY A ZŁODZIEJE I POLITYCY
Szał na aplikację pobudziło również pokłady kreatywności wśród przestępców. W Stanach Zjednoczonych trzech z nich czekała w popularnym wśród Pokemaniaków miejscu, by ich tam okradać. Przez kierowcę, który grał w trakcie prowadzenia auta, zdarzył się wypadek. To wciąż wydarzenia pojedyncze, ale warto być trochę bardziej uważnym.
POMYSŁ NA BIZNES
Szansa nie otworzyła się jednak tylko przed drobnymi złodziejaszkami. Pokemon GO i wielka popularność gry to ogromne pole do popisu dla firm. Już teraz lokale chętnie chwalą się, że są u nich Poke Stopy, więc warto usiąść na dłużej i w tym czasie dostawać darmowe fanty w świecie wirtualnym. W ten sposób do wyborców próbują trafić też niektórzy politycy. Pokemony znalazły się w ogniu walki o fotel prezydenta Stanów Zjednoczonych, gdy Hillary Clinton zaprosiła Amerykanów do spotkania i wspólnego łapania stworków.
Pokemon GO to niezła szansa na promocję własnego biznesu.
Twórcy aplikacji udostępniają też nową możliwość do rozreklamowania swojego miejsca. Za pomocą ich oficjalnej strony można zgłosić swoje miejsce jako Poke Stopa. Taką opcję kierują przede wszystkim do właścicieli pubów, restauracji i galerii, którzy w ten sposób mogliby przyciągnąć więcej klienteli. Można też wnioskować o usunięcie Poke Stopa z konkretnego miejsca. Zdarza się podobno, że gracze... przeskakują ogrodzenia prywatnych posiadłości tylko po to, żeby zgarnąć kilka PokeBalli.
Są wszędzie. Internet jest pełen memów o Pokemon GO, w USA nad drogami pojawiają się tablice "Przestań grać w Pokemony, po prostu jedź", a gracze narzekają na serwery, które padają, bo zbyt dużo osób chce łapać stworki. Ten fenomen wprowadza nas w jakąś nową epokę. Straszną czy wspaniałą? Obie tezy można obronić.
Autor: Wiktor Miliszewski / radiogdansk.pl